24.04 - 05.05.2010r.




















 


-

OGROD ZOOLOGICZNY
 

            W połowie kwietnia 1873 roku na ulicy Hożej pod nr 23, założono w Warszawie pod firmą Bartels, Kloss et Comp. ogród zoologiczny. Według opisu Prusa, który jako kronikarz miasta musiał niejako z obowiązku zwiedzić ów przybytek, „składał się on z dwu części, a mianowicie z pewnej liczby pokojów i ogrodu”. „W ogrodzie – relacjonował początkujący wówczas dziennikarz – zauważyliśmy trzech bardzo niespokojnych niedźwiedzi, parę małoletnich lisów, chudego wilka z mocno wystającym językiem, trochę sów i jednego orła. W pokojach stały znowu klatki z wszelkiego rodzaju ptactwem, nie wyłączając papug rozmaitej wielkości, kur i gołębi różnej formy, a nawet, jeśli nas pamięć nie zawodzi, dostrzegliśmy parę ptaków rajskich i kilku naturalnych dudków”.
            Wkrótce prasa doniosła, że skradziony został stamtąd „rzadki ptak największego gatunku sowa Puchacz (bubo maximus) wraz z łańcuchem na nodze”; pewnie jakiś zoofil wypuścił męczącego się ptaka na wolność. Innym razem popularna popołudniówka informowała, że jeden z niedźwiedzi Bartelsa zerwał łańcuch i przeskoczył przez płot. „Nastraszył potem solidnie kilka kobiet, a na jednej nawet poszarpał odzienie, aż niejaki pan C., urzędnik magistratu, człek wielkiej odwagi, energicznym postępowaniem zmusił niedźwiedzia do posłuszeństwa, łańcuch z obrożą przypiął na szyi i przymocował zbiega we właściwym mu miejscu”.

            Warszawa, jak chyba żadne inne miasto, dotknięta jest brakiem tożsamości. Posiada pozornie historyczne obiekty, które notabene są makietami (np. Stare Miasto, Zamek Królewski), ale odwraca się od  ocalałych, autentycznych elementów, wstydliwie chowając się  za fasadami „nowego”. Lecz to nowe  to zaledwie nieudolnie powielone „stare” - coś co już było, bądź bardzo często zupełnie nie pasujący do otoczenia „klon” obiektów zagranicznych. Skutkiem tego „pamięć historyczna”, skutecznie wymazywana przez stulecia, poprzez kolejne wojny, zabory i okupacje, zaciera się coraz bardziej. W tym kontekście poszukuje miast bez tożsamości, bądź z tożsamością zagubioną, i próbuję ją przywrócić.

            Aleida Assmann w jednym z opracowań szczególną uwagę poświęca problemowi miejsca, podkreślając, że pamięć miejsca jest przywiązana do fizycznej przestrzeni. Wskazuje, między innymi, na miejsca, które zawierają ślady po czymś, czego już nie ma. Na  podstawie tych pozostałości trzeba zrekonstruować historię. Brakuje tu ciągłości, która występowała w miejscach pokoleniowych. Istnieje luka, którą trzeba zapełnić.

            Projekt zakłada umieszczenie stylizowanego szyldu w miejscu gdzie istniał w/w ogród (obecnie jest to trawnik u zbiegu Hożej i Kruczej), stylizowanej tabliczki informacyjnej z treścią jak wyżej, oraz ukrytych głośników z których dobiegać będą dźwięki zwierząt.

Spróbuję również przekazać obraz z kamer umieszczonych w warszawskim zoo.

            To mój sposób na wypełnienie takiej właśnie luki, powstałej w pamięci miasta.

 

Wojciech Różyński
 










Wojciech Różyński - "Ogród Zoologiczny"


Wstecz